Wprowadzenie

Należę do pokolenia ludzi, wychowanych na przełomie lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych określanymi dziś jako lata realnego socjalizm...

sobota, 3 lutego 2018

Taka zwyczajna historia fragmenty wywiadu z Ks. Kanonikiem Franciszkiem Hankiem

   Jakiś czas temu natrafiłem na pewien wywiad  z Ks. Kanonikiem Franciszkiem Hankiem zamieszczony w 2 częściach na stronie internetowej  Towarzystwa Miłośników Ziemi Mieleckiej. Ks. Kanonik opowiada historie swojego życia, w części poświęconej okresowi II wojny światowej znalazłem  informację dotyczącą Wojciecha Lisa oraz wydarzeń zawartych w części  wiersza napisanego w czerwcu 1962 r. przez   Stanisława Stachurę  
„ Pamięci Wojciecha Lisa".
Zacznę od wiersza oto ten fragment

„Widział przed oczyma
SS-mana (Otto) Engelhardta 
Którego uprzedzał -
Śmierć za śmierć,
To Wojtka oferta.
            Największe ofiary
            Żydzi doświadczyli,
            Lękając się śmierci,
            W pas mu się kłaniali.
On strzelał jak do kaczek,
Wybierając swe ofiary,
Oni mu składali srebro,
Złoto, dawali dolary.
                Wojtek go upomniał -
                Doczekasz się śmierci,
                Partyzancka kula,
                Twoje ciało zwierci.
Tak się też stało.
Nadeszła godzina,
Automat śle serię,
Leci kul lawina.
                 I ginie największy
                 Niemiecki oprawca,
                 Z rąk partyzanta,
                 Żołnierza akowca.”


A teraz fragment wspomnień Ks. Kanonika

„W Mielcu była dość liczna społeczność żydowska. Co się z nimi stało?
To co jako młody chłopak słyszałem, to historia, że Żydzi próbowali wykupić się od śmierci. Przekazali Niemcom jakieś wyroby ze złota, po kilkanaście kilogramów, ale to nie pomogło. Chyba w 1943r. w pewien piątek wieczorem przyjechał oddział niemiecki. Żydzi byli wówczas na modlitwie w Bożnicy. Synagogę otoczono i podpalono.

A Bożnica była tam, gdzie obecnie mieści się tak zwany zielony rynek?
Tak, a właściwie, gdzie jest „Biedronka" obok rynku. Dziś pozostały tylko kamienie..

Niemcy spalili tych ludzi?
Tak, to był straszny widok i swąd na całe miasto, bo paliło się kilka dni. Resztę Żydów wywieźli pewnie do obozu. Była też grupa narodowości żydowskiej, która pracowała w PZL, wykonując prace porządkowe.

I udało im się przetrwać do końca wojny?
Nie, też ich stracono.” 

Następny fragment dotyczy bezpośrednio Wojciecha lisa.

„Czy Kanonik był jeszcze u Jędrusia, gdy zdarzyła się ta zasadzka?
Już nie. Wszyscy się rozproszyli, nie udało się reaktywować oddziału. Od śmierci Jędrusia, przestał działać.

A tutaj jeszcze w okolicach Mielca był inny partyzant, Wojciech Lis…
A tak, działał Lis i miał swój oddział, a on miał kontakty nawet z Warszawą.

A Jędruś nie miał takich kontaktów? To były działania takie lokalne? Jędrusiów wiąże się bardziej z Tarnobrzegiem, tak?
Tak, działali aż pod Radom.

Czyli nigdy nie było tak, że współpracowali? Jędruś z Lisem?
Nie, choć oczywiście mogli mieć kontakty, ale my o nich nie wiedzieliśmy.”

    

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz